O przesadzie testosteronowej, czyli nie 'raz a dobrze'.
Jako faceci chcielibyśmy robić rzeczy raz a dobrze. Problem polega na tym, że większość naszych działań to nie jest 'raz'. Nasze życie to robienie tych samych rzeczy każdego dnia. Więc nie 'filozofia raz' ale 'filozofia codzienności'.
Wystarczy jeden akt płciowy by zostać biologicznym ojcem, ale by zostać Ojcem, to trwanie na posterunku każdego dnia przez całe życie. Zabić człowieka można 'raz a porządnie' i nie wymaga to wielkiej mądrości (wystarcz nieuwaga lub głupota), ale by powoływać go do owocnego życia, trzeba mu podawać codzienny chleb dobrych słów, cierpliwie i w nadziei. Wyrwać można ząb, jednym szarpnięciem, ale aby zęby nie wypadły trzeba je myć minimum trzy razy dziennie przez całe życie.
Nie ogolisz się na zapas, czyli tak porządnie, by mieć spokój przez tydzień. Nie umyjesz się raz a porządnie, by przez tydzień nie musieć wchodzić do łazienki.
Nie wystarczy 'raz a porządnie' pogadać z żoną, synem, córką. Nie wystarczy raz dokopać wrogowi. Nie wystarczy raz posprzątać. Nie wystarczy raz zerwać z przeszłością. Nie zbudujesz ani domu ani całego życia 'raz a dobrze' przy pomocy jeden decyzji.
Tak, jako mężczyznom jest nam przypisane działanie nastawione na efekt, na cel, pragmatyczne, często odważne i nawet agresywne, ale bez świadomości, że życie i budowanie rodziny, i każdej innej relacji to droga i podróż, będziemy ciągle 'raz a dobrze' strzelać z armaty, ale niestety na wiwat.
Proszę Cię, to TY 'raz a dobrze' wybij to sobie z głowy, że problemy rozwiązuje się 'raz na zawsze', bo ja już wiem, że wybijanie z głowy ludziom nieprawdziwych myśli to praca przemiany umysłu, która trawa całe życie.